poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Disneyland and Paris.

Hej wszystkim!
Rozsiądźcie się wygodnie i przygotujcie sobie popcorn, ponieważ ten wyczekiwany post będzie na prawdę długi i zastanawiam się czy nie podzielić go na dwie części.
To jak, zaczynamy?


Wyjechaliśmy około pierwszej w nocy. Na początku nie mogliśmy trafić na parking w Berlinie, na którym mieliśmy zostawić nasze auto. Czy wiedzieliście, że Berlin nawet o 3 w nocy tętni życiem?
Tak więc, w Berlinie kręciliśmy się ciągle w kółko, aż w końcu znaleźliśmy parking, zostawiliśmy auto, a oni przewieźli nas na lotnisko. Było na prawdę zimno. To pamiętam i raczej nie zapomnę jak się trzęsłam. Samolot mieliśmy około 9.15, a na lotnisku byliśmy około 5.00 rano, więc mieliśmy sporo czasu. Pierwsze co, to zjedliśmy wszystko co zostało, żeby pozbyć się niepotrzebnego bagażu. Po "śniadaniu" oddaliśmy bagaże i udaliśmy się do bramek. Nie będę opisywać szczegółów, ale ja to mam zawsze pecha... Kazali mi wyrzucić nowo kupiony dezodorant, ale nadal nie wiem z jakiego powodu, w końcu mówili do mnie po francusku. Pospaliśmy trochę, przynajmniej próbowaliśmy, ale nie mogliśmy pewnie z tego całego podekscytowania, że już zaraz będziemy w tak magicznym miejscu. Kiedy została tylko godzina do odlotu tak nam się zaczęło nudzić, że postanowiliśmy zwiedzić sklepy, które znajdowały się w pobliżu. Nic ciekawego, nie polecam.

Sam lot samolotem, odkąd pamiętam, był na mojej liście "Before I die", więc byłam strasznie szczęśliwa, kiedy kolejną rzecz z tej listy udało mi się wykonać. Stewardesy były bardzo miłe i w samolocie po raz pierwszy, na prawdę rozmawiałam po angielsku. Startowanie i lądowanie było naprawdę zabawne dzięki mojej mamie, która się bała i kurczowo trzymała fotela.
Dostaliśmy, typowo francuskie rogaliki i gorącą czekoladę, a jako, że ja i mój brat byliśmy brani jeszcze za dzieci, mogliśmy wziąć sobie poduszkę, ale i tak mieliśmy własne.



Kiedy wylądowaliśmy przyjechał po nas autokar, prosto z Disneylandu i nas tam zawiózł. Jechaliśmy około 1:30 godz. i ze względy na moją chorobę lokomocyjną, nie było zbyt komfortowo. Autokar rozwoził ludzi po około 5 różnych hotelach (Nie pamiętam dokładnie ile ich było) na terenie samego Disneylandu. My mieszkaliśmy w trzecim. Nazywał się "Sequoia". Każdy z hoteli zrobiony jest pod jakiś konkretny wystrój, nasz akurat pod Western. Wszystko było idealne oprócz dwóch rzeczy, jeden - Drzwi były otwierane na kartę, która ciągle nam się rozmagnesowywała i mieliśmy problem z otworzeniem drzwi, dwa - Pokojówki były przerażające. Były to prawie same murzynki, ale były ubrane w stroje typowe dla niewolniczek w latach 20' Nie bardzo mi to odpowiadało, po prostu źle czułam się kiedy na nie patrzyłam. Hotel był przepiękny, położony jakby niedaleko był las, a tak na prawdę nigdzie go nie było. Zaraz obok było sztuczne jezioro, gdzie można było wypożyczyć łódki, kajaki i rowerki wodne. Wszystko tworzyło klimat prawdziwego westernu, wszystko było do siebie idealnie dopasowane.


Jako, że byliśmy zameldowani i mieszkaliśmy w jednym z hoteli, mieliśmy dodatkowe dwa udogodnienia.
Wstęp na basen był darmowy. Korzystaliśmy z jego codziennie od 21.00 do 22.00 i okazało się, że pracuje tam polka :)
Drugim udogodnieniem była karta Easy Pass, dzięki której mogliśmy wejść do parku 2 godziny przed otwarciem dla osób niezameldowanych w hotelach. To było jak cud. Nie musieliśmy stać po 1.30 godziny w kolejkach, tylko zdarzało się nawet, że od razu wchodziliśmy na jakąś atrakcje.

Nie spodobało mi się również to, że czekaliśmy chyba godzinę, aż nas zameldują, co prawda, w tym samym momencie w recepcji było grubo ponad 100 osób, które właśnie przyjechały z lotniska i są spragnione zabawy.
Pamiętam, że długo szukaliśmy pokoju, znajdował się na pierwszym piętrze z siedmiu. Numerem pokoju był "1338" Gdzie pierwsza cyfra oznacza piętro. Pięter było siedem czyli pokoi było ponad 7 000 w jednym na pięć hoteli. Na jednym piętrze musiało znajdować się 1 000 pokoi, wyobrażacie sobie jakie to było wielkie?


Kiedy tylko znaleźliśmy pokój, zostawiliśmy bagaże i ruszyliśmy do parku. Szliśmy przez tak zwane "Miasteczko Disney'a" Gdzie prosto z Paryża można dojechać metrem i za wstęp tam nic się nie płaci. Znajdują się tam w sumie same sklepy z zabawkami i restauracje jak z bajki, ale sam wystrój i architektura budynków zachwyca bajkowym urokiem. Pierwszego dnia zjedliśmy w jednej z restauracji, ale więcej tego nie zrobiliśmy, ponieważ znaleźliśmy inne sposoby, nie będę się tutaj rozpisywała, ale na pewno nie chodzi o to, że było za drogo, właśnie było dosyć tanio, może nie dla nas jako polaków, ale dla nich.
Weźmy pod uwagę to, że gdyby u nas otworzyli podobny park i załóżmy, że kawa w mieście kosztuje 5 zł to u nas w Polsce, w parku kosztowała by 15zł, a u Nich nie! U Nich kawa w samym parku kosztuje 3 Euro i w miasteczku też 3 Euro, a w samym Paryżu jest nawet droższa. My robiliśmy błąd ponieważ wszystkie ceny przeliczaliśmy na złotówki. U nas przeciętny polak zarabia 1 500 zł, ale oryginalnych Vansów za 30 zł NIGDZIE nie kupi! A co dopiero byłoby w taki parku, a tam przeciętny francuz zarabia co prawda 1 500 Euro, a Vansy kupi za 30 Euro, dla nich to jest tak tanio, że z niczym nie ma porównania, tam ludzie ze sklepów wychodzili z workami zabawek, ciuchów, akcesorii do domu, a co najlepsze takie worki można było kupić normalnie w sklepie. Niesamowite.

To tyle na dzisiaj i mam nadzieję, że nie zanudziłam Was i że się Wam podobało. Mam nadzieję, że tak jak na ten post będziecie czekać na następną część, bo to jeszcze nie koniec, mam Wam jeszcze bardzo dużo do opowiedzenia i raczej nie zakończę tylko na następnej części :)
Do przeczytania  :)


Część 2
Część 3



TUMBLR
ASK ME

5 komentarzy:

  1. No, no, no.. Zapomniałaś wspomnieć o swojej bluzie(Myszki Miki) z Disneylandu xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież napisałam, ze to jeszcze nie koniec xd By The Way, nie jest z Disneylandu xdd

      Usuń
    2. Jest i koniec!! :DD

      Usuń
  2. Wytrzymałam do końca bez popcornu :D
    Zazdroszczę Ci *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest czego i naprawdę polecam się tam wybrać, ale na jeden dzień zupełnie się nie opłaca. Będzie o tym wzmianka, w którymś z postów :)
      Dziękuję :3

      Usuń

* Obraźliwe komentarze będą usuwane.
* Postaram się wchodzić na każdy blog, który zostawi tutaj po sobie ślad.
* Dziękuje za te szczere i miłe komentarze.
~<3 :3